Posty

Otulając się ciepłem i miękkością

Obraz
   Jesień w ostatnich tygodniach wyjątkowo nas rozpieszcza. Poranki są promienne, popołudnia cudownie słoneczne, a wieczory ciepłe. Drzewa najpierw przystroiły się w swoje najpyszniejsze, złoto-pomarańczowe barwy, by potem wraz z podmuchami wiatru zrzucić je, tworząc na chodnikach wspaniałe, naturalne dywany, szeleszczące pod stopami.     Temperatury oscylujące wokół 20 stopni Celsjusza sprawiają, że płaszcze i szaliki jeszcze mogą spokojnie czekać w szafie, w sumie podobnie jak botki, w których jeszcze się przez najbliższe miesiące nachodzimy. Tym bardziej mnie to cieszy, ponieważ w ostatnim czasie miałam ogromną ochotę na stworzenie stylizacji,  w której góra będzie ciut cięższa od dołu... jeśli wiecie, co mam na myśli. A jeśli nie wiecie, to wystarczy, że spojrzycie na zdjęcia. A jeśli mimo wszystko dalej nie macie pewności, to już tłumaczę.     Przeglądając kopalnię inspiracji, czyli Instagrama, na przełomie późnego la...

Harmonia łąk, drzew i rdzawego jedwabiu.

Obraz
       Nie od dziś powtarzam, że wielkie miasta to nie dla mnie (no... może poza Londynem, który kocham całym serduszkiem od momentu pierwszej wizyty, z każdą kolejną coraz mocniej), że do szczęścia potrzeba mi drzew, traw i - chociaż częściowego - braku ludzi. A to konkretne miejsce mijam prawie codziennie w drodze do pracy. I od dawna chciałam zrobić tam zdjęcia, bo dokładnie takie miejsca kocham. I kiedy pomyślałam o tym, jaki strój najlepiej by do tego miejsca pasował, to  z podjęciem decyzji nie wahałam się ani chwili.     Ta sukienka jest jak druga skóra. Otula ciało delikatnymi muśnięciami chłodnego jedwabiu, jej materiał niemal przelewa się przez palce. A w ruchu ożywa. Unosi się przy najlżejszym powiewie wiatru, rzeźbi sylwetkę jakby była wykuta w kamieniu, a jednocześnie nadaje niezwykłej lekkości. To sukienka, w której nie da czuć się źle. Kobieca, zmysłowa, daje poczucie swobody i nienachalnie przykuwa uwagę. Latem ...

Kopertowa sukienka...i nic więcej.

Obraz
    Są takie ubrania, które najlepiej bronią się solo. Takie które cały swój urok roztaczają jedynie w towarzystwie prostych akcesoriów czy dodatków bo wszystko, co ponad to, tylko ten  urok przyćmiewa.    Spróbujcie sobie wyobrazić tą sukienkę z założonym pod spód t-shirtem. Albo z zarzuconą na ramiona marynarką, albo oversizowym swetrem. Mimo że w teorii brzmi to dobrze, i poprawnie, i stylowo, to jednak w praktyce nie wygląda tak rewelacyjnie jak... sama sukienka. Tylko i aż sukienka.    Ciepłe, letnie dni cudownie zachęcają nas do takich minimalistycznych rozwiązań, i ja chętnie się tej pokusie oddaję. Wspaniale jest założyć sukienkę, wsunąć stopy w klapki, chwycić w dłoń koszyk, i wyjść z domu. Ja czuję się wtedy niezwykle lekko, jest to uczucie jakiejś takiej swoistej wolności, którą ciężko jest mi nawet ubrać w słowa.    Ta konkretna sukienka to jeden z moich tegorocznych ulubieńców lata. ...

Pierwsze powiewy wiosny

Obraz
Mówią, że ,,w marcu jak w garncu". I trudno się z tym nie zgodzić.    Jednego dnia chcemy zrzucać ciężkie płaszcze i pląsać po mieście w samym sweterku, wystawiając buzie do ciepłych promieni słońca, a następnego znów musimy chować się za szalikiem, chroniąc twarz przed powiewami przenikliwie zimnego wiatru, często w towarzystwie zacinającego deszczu. W sklepach za to pełnia wiosny, a nawet lata: lekkie sukienki, sandałki, lniane koszule. Ogarnięte tęsknotą za ciepłem odświeżamy garderobę, wzbogacając ją o ubrania przewidziane na temperatury od 15 stopni wzwyż, a potem czasami tygodniami czekamy na okazje, by je założyć. Cóż...,,been there, know that".        Ale nie oznacza to, że nie możemy już zacząć wprowadzać pewnych zmian w naszych stylizacjach, że nie możemy nadać im odrobinę bardziej wiosennego charakteru. Wystarczy do sprawdzonego (ulubionego) zestawu botki + jeansy dorzucić nie wełniany płaszcz, a bawełnianą marynarkę.  Ta m...

Karmelowy płaszcz i detal, który wiele zmienia.

Obraz
Patrząc na moje jesienno-zimowe stylizacje, moglibyście pewnie zapytać: ,,Ile razy można łączyć botki, sweter i płaszcz? I przeważnie jeszcze jeansy?” Albo też: ,,Jak można cały czas ubierać się na czarno/szaro/beżowo/brązowo?” No cóż. Można.   Mój gust i moje poczucie estetyki cały czas ewoluują i się zmieniają. Od pewnego czasu coraz mocniej zmierzają w kierunku minimalizmu i klasyki, stylu ponadczasowego i uniwersalnego. Owszem, nieobce są mi trendy, różne modowe smaczki które docierają do nas wszystkich z wybiegów i od co bardziej oryginalnych blogerek z całego świata… i chętnie niektóre z nich przyjmuję w swojej szafie. Ale jednak podstawę, bazę, fundament poszczególnych stylizacji, staram się pozostawić ostatnio w jak najprostszej formie. Dzięki temu zabiegowi cała moja szafa stała się bardziej spójna: jedną rzecz mogę połączyć z wieloma innymi na mnóstwo sposobów, ponieważ większość z nich po prostu do siebie pasuje. W ten sposób oszczędzam również pieniądze (n...