Karmelowy płaszcz i detal, który wiele zmienia.


Patrząc na moje jesienno-zimowe stylizacje, moglibyście pewnie zapytać:
,,Ile razy można łączyć botki, sweter i płaszcz? I przeważnie jeszcze jeansy?”

Albo też: ,,Jak można cały czas ubierać się na czarno/szaro/beżowo/brązowo?”

No cóż. Można.

  Mój gust i moje poczucie estetyki cały czas ewoluują i się zmieniają. Od pewnego czasu coraz mocniej zmierzają w kierunku minimalizmu i klasyki, stylu ponadczasowego i uniwersalnego. Owszem, nieobce są mi trendy, różne modowe smaczki które docierają do nas wszystkich z wybiegów i od co bardziej oryginalnych blogerek z całego świata… i chętnie niektóre z nich przyjmuję w swojej szafie. Ale jednak podstawę, bazę, fundament poszczególnych stylizacji, staram się pozostawić ostatnio w jak najprostszej formie. Dzięki temu zabiegowi cała moja szafa stała się bardziej spójna: jedną rzecz mogę połączyć z wieloma innymi na mnóstwo sposobów, ponieważ większość z nich po prostu do siebie pasuje. W ten sposób oszczędzam również pieniądze (no, przynajmniej hipotetycznie): nie potrzebuję 10 swetrów we wszystkich kolorach tęczy, z falbankami, bufami, wzorkami i haftami; wystarczą 3-4 basicowe, minimalistyczne sztuki, które z powodzeniem założę do jeansów, spódnicy, eleganckich spodni czy legginsów. Ot cała filozofia.



  Wydawać by się mogło, że nie jest to nic odkrywczego, ale dla mnie to była mała
filozoficzno-modowa rewolucja, z której naprawdę bardzo się cieszę.

  I dlatego też przy okazji najnowszych zdjęć postawiłam ponownie na to, w czym czuję się najlepiej: karmelowy płaszcz, beżowy sweter, jeansy i botki. Nie można nie doceniać siły takiego zestawu.




  Ale przecież nie same ubrania tworzą stylizację. W tym konkretnym przypadku niezwykle ważną rolę odgrywa drobny szczegół, który wiele zmienia. I jest to właśnie taki modowy smaczek, o którym wspominałam wcześniej. Domyślacie się, o co chodzi?


 

 



płaszcz, jeansy, botki Zara | sweter H&M | torebka &OtherStories | spinka Mango


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czapka bosmanka i..nic więcej.

Kwiecień plecień...czyli wracamy do kożucha.

Śnieg i...śnieg!