Śnieg i...śnieg!
Jaka pogoda jest za oknem, każdy widzi. W przeważającej liczbie przypadków: przygnębiająca. Temperatura plusowa spowodowała błyskawiczne topnienie śniegu, a do tego doszedł padający deszcz i wiejący wiatr. Coś okropnego. Ale ja staram się zaklinać zimę i dzisiejszy post
będzie najbardziej zimowy ze wszystkich do tej pory.
Dwa zdjęcia z tej sesji pojawiły się już na instagramie, i zostały niezwykle ciepło przyjęte. Cieszy mnie to podwójnie, ponieważ sama jestem ogromnie zadowolona z efektów tej sesji. Zawsze patrząc na zdjęcia zrobione w gęsto padającym, puszystym śniegu, po cichu marzyłam o takich samych. Zarówno żeby takie mieć, jak i żeby komuś takie zrobić. Kiedy tego poranka razem z przyjaciółką szłyśmy porobić jakieś fotki, nikt o śniegu nawet nie myślał. To znaczy mnóstwo śniegu było, ale na ziemi. Mam na myśli ten padający. Chciałyśmy po prostu pofocić w zimowej aurze,
ale przyroda spłatała nam cudownego figla.
Najpierw zaczęły padać malutkie, drobne płatki. Też super. Ale kiedy zaczęło dosłownie sypać, ogromne płatki powoli opadały z nieba bez najmniejszego powiewu wiatru, to zaczęłam dosłownie podskakiwać z radości. Coś przepięknego!
Co do stylizacji, cóż: miało być w miarę ciepło, miękko i w zgodzie z miejscem które wybrałyśmy, dlatego też postawiłam na trapery, grube, wygodne jeansy z małym detalem przy kostce, gruuuuby sweter znany już z innych zdjęć (pod spodem miałam więcej warstw, żeby nie zmarznąć!) no i puchate nauszniki. Żeby dodać nieco wyrazistości, machnęłam usta czerwoną szminką.
Efekt, jak widać.
Głównym bohaterem śnieg, i bardzo się z tego powodu cieszę <3
będzie najbardziej zimowy ze wszystkich do tej pory.
Dwa zdjęcia z tej sesji pojawiły się już na instagramie, i zostały niezwykle ciepło przyjęte. Cieszy mnie to podwójnie, ponieważ sama jestem ogromnie zadowolona z efektów tej sesji. Zawsze patrząc na zdjęcia zrobione w gęsto padającym, puszystym śniegu, po cichu marzyłam o takich samych. Zarówno żeby takie mieć, jak i żeby komuś takie zrobić. Kiedy tego poranka razem z przyjaciółką szłyśmy porobić jakieś fotki, nikt o śniegu nawet nie myślał. To znaczy mnóstwo śniegu było, ale na ziemi. Mam na myśli ten padający. Chciałyśmy po prostu pofocić w zimowej aurze,
ale przyroda spłatała nam cudownego figla.
Najpierw zaczęły padać malutkie, drobne płatki. Też super. Ale kiedy zaczęło dosłownie sypać, ogromne płatki powoli opadały z nieba bez najmniejszego powiewu wiatru, to zaczęłam dosłownie podskakiwać z radości. Coś przepięknego!
Co do stylizacji, cóż: miało być w miarę ciepło, miękko i w zgodzie z miejscem które wybrałyśmy, dlatego też postawiłam na trapery, grube, wygodne jeansy z małym detalem przy kostce, gruuuuby sweter znany już z innych zdjęć (pod spodem miałam więcej warstw, żeby nie zmarznąć!) no i puchate nauszniki. Żeby dodać nieco wyrazistości, machnęłam usta czerwoną szminką.
Efekt, jak widać.
Głównym bohaterem śnieg, i bardzo się z tego powodu cieszę <3



sweter H&M | spodnie Zara | trapery Cropp (już z 5 lat mają) | nauszniki Empik






Wspaniała stylizacja :)
OdpowiedzUsuńhttps://tipsforyoungers.blogspot.com/
bardzo mi miło! Pięknie dziękuję <3
UsuńSlicznie wyszłaś! Zdjęcia naprawdę świetne a stylizacja taka minimalistyczna i kobieca
OdpowiedzUsuńRiwlawn.com
Czytanie takich komentarzy to sama przyjemność <3 Dziękuję kochana!
Usuń