Od lat uwielbiana...szarość.

    W ostatnich miesiącach próżno szukać u mnie stylizacji, w których choć jeden (a najczęściej więcej niż jeden) element nie jest w kolorach ziemi. Pokochałam te odcienie miłością wielką i niesłabnącą i, mam nadzieję, że odwzajemnioną.
Liczę, że nasz związek potrwa jeszcze długi, długi czas.
   Ale czasem zdarza mi się ,,skok w bok", i powrót do moich ulubieńców z przeszłości. Musicie wiedzieć, że jeszcze 1-2 lata temu, okres zimowy oznaczał w mojej szafie panowanie czerni i szarości, z małymi ustępstwami dla dżinsu i bieli. Te kolory dalej mają swoje miejsce w moim sercu, obecnie również regularnie po nie sięgam, choć nie tak często jak kiedyś. 

Do stworzenia tego looku zachęciła mnie Cammy a raczej płaszcz, który był jej, a teraz jest mój. Udało mi się zdobyć go, kiedy Kamila zrobiła małą wyprzedaż swojej szafy, i był to absolutnie jeden z najlepszych zakupów ostatnich miesięcy. Klasyczny, prosty krój. Dwurzędowy. Długi. Miękki. W składzie - głównie wełna, a w dotyku przemiły. No i uniwersalny, nieśmiertelny kolor. Szarość.



 


I kiedy tak zastanawiałam się, z czym go połączyć aby stworzyć piękną całość, jakoś w ogóle - o dziwo - do głowy nie przyszedł mi ani karmelowy, ani beżowy, ani brązowy. Zapragnęłam utrzymać ta stylizację w chłodnych odcieniach, dlatego zdecydowałam się na czerń, niebieski, i jeszcze więcej szarości. Jestem z tego wyboru niezwykle zadowolona, bo czułam się rewelacyjnie. Przyjemne w dotyku, naturalne materiały, komfortowe kroje i zero nadęcia - tak jak lubię najbardziej.






 


 płaszcz Edited | szalik Zara | torebka &OtherStories | jeansy Mango | botki Zara


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czapka bosmanka i..nic więcej.

Kwiecień plecień...czyli wracamy do kożucha.

Śnieg i...śnieg!