Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

Śnieg i...śnieg!

Obraz
  Jaka pogoda jest za oknem, każdy widzi. W przeważającej liczbie przypadków: przygnębiająca. Temperatura plusowa spowodowała błyskawiczne topnienie śniegu, a do tego doszedł padający deszcz i wiejący wiatr. Coś okropnego. Ale ja staram się zaklinać zimę i dzisiejszy post będzie najbardziej zimowy ze wszystkich do tej pory.   Dwa zdjęcia z tej sesji pojawiły się już na instagramie, i zostały niezwykle ciepło przyjęte. Cieszy mnie to podwójnie, ponieważ sama jestem ogromnie zadowolona z efektów tej sesji. Zawsze patrząc na zdjęcia zrobione w gęsto padającym, puszystym śniegu, po cichu marzyłam o takich samych. Zarówno żeby takie mieć, jak i żeby komuś takie zrobić. Kiedy tego poranka razem z przyjaciółką szłyśmy porobić jakieś fotki, nikt o śniegu nawet nie myślał. To znaczy mnóstwo śniegu było, ale na ziemi. Mam na myśli ten padający. Chciałyśmy po prostu pofocić w zimowej aurze, ale przyroda spłatała nam cudownego figla. Najpierw zaczęły padać malutkie, drobne płatki. Też su...

Hoodie i szalik ,,Go for it"

Obraz
   Pierwszym elementem tej stylizacji był szalik. Zresztą, trudno go nie zauważyć, połowa mnie pod nim znika, a napis na kieszeni (szalik z kieszenią, czad!) widać z dobrych kilkudziesięciu metrów. Jest ogromny, miękki i ciepły, a na zdjęcia z nim czekałam, aż dookoła będzie biało i śnieżnie, bo jakoś do innej scenerii mi nie pasuje. Za to idealnie pasuje do mojego długiego, klasycznie beżowego płaszcza. Formalny, zachowawczy płaszcz postanowiłam połączyć z dużo mniej formalną bluzą typu hoodie, porwanymi jeansami i ukochanymi, ciężkimi botkami. Wszystko w czerni. Uznałam, że połączenie tych dwóch klasycznych kolorów zagra idealnie, a warstwy i pomieszanie klasyki z lekko rockową nonszalancją da dobre urozmaicenie. Poza tym było mi cudownie ciepło, co jest dla mnie zimą ogromnie istotne.    Dość nieświadomie tło do zdjęć dopasowałam kolorystycznie do stylizacji. Dopiero oglądając zdjęcia zauważyłam, że beżowe budynki i płot są idealnie zgrane z płaszczem i szalikie...

Kilka najważniejszych rzeczy.

Obraz
     Dzisiaj post z innej serii niż zazwyczaj. Już był tutaj jeden podobny, z wyjazdu na Mazury. Tym razem nigdzie nie wyjechałam, wystarczyło wyjść z psem na spacer.   W tym poście stylizacja będzie mniej ważna, niż tło i okoliczności powstałych zdjęć.   Oczywiście kocham...rzeczy. Uwielbiam mieć rzeczy. Dużo rzeczy. Pięknych rzeczy. Ubrań, ozdób, elementów wystroju wnętrz, książek, gadżetów... Oznaczałoby to, że jestem materialistką. I na pewno po części tak, nie mogę się z tym nie zgodzić. Ale! Kiedy zakładam powypychany, rozciągnięty dres, ubieram się na cebulę, nie maluję się, nie czeszę, i wychodzę z Florką na spacer, i mam gigantyczną radość z patrzenia na to, jak ona biega i się bawi, cieszy tym spacerem, to niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję. Podobne uczucia towarzyszą mi, kiedy widzę piękno stworzone przez Matkę Naturę. I w tym poście łączę wszystkie te rzeczy.   Materializm i altruizm.   Miłość do rzeczy, Florki i...