SoKo in style.

  Piękne mamy lato tej wiosny! Chociaż ostatnie dni są stosunkowo chłodne, to przez większość maja temperatury są iście wakacyjne.   I właśnie podczas jednego z takich dni, naprawdę gorącego, powstały te zdjęcia. Czułam się jakbym była co najmniej we Włoszech albo Hiszpanii, i stąd też moja stylizacja: sukienka na cienkich ramiączkach, klapki i wyczekany, cudowny, pleciony koszyk. Chciałam, żeby było minimalistycznie, z mocniejszymi akcentami kolorystycznymi. Sukienka ma bardzo prosty a zarazem dziewczęcy krój, stonowane kolory i prześliczne guziki na całej długości, z kolei klapki wśród moich najbliższych wzbudziły duże emocje - mówiąc wprost, NIKOMU się nie podobają Ale ja postanowiłam słuchać tylko i wyłącznie siebie, a mi się podobają ogromnie. Dlatego też ich nie zwróciłam, i z radością je noszę jak tylko na dworze jest wystarczająco ciepło. A kiedy zobaczyłam tą żółtą ścianę, na którą padało ciepłe, popołudniowe światło, stwierdziłam że lepszego tła do tej sesji nie zna...

   To nie będzie przewodnik. To nie będzie piękna, spójna zdjęciowa relacja. To będzie zbitek moich wrażeń, odczuć, zdjęć i - być może - przydatnych wskazówek z naszego króciutkiego i intensywnego wyjazdu. Zdjęcia zarówno z telefonu jak i aparatu, bo jakoś tak raz sięgałam po jedno, a raz po drugie 😄 Zaczynajmy!       Z pierwszych praktycznych wskazówek mogę powiedzieć, że odległość z lotnisk Luton i Stansted do samego Londynu jest właściwie taka sama, więc nie ma tu zbytniej różnicy. My lecieliśmy na Stansted, a tam wsiedliśmy w pociąg do centrum Londynu. I tu kolejna uwaga: komunikacja miejska w Londynie jest droga. Naprawdę. Bilet na pociąg z lotniska do centrum dla jednej osoby, w dwie strony, kosztuje 25 funtów. Z kolei tzw ,,Travelcard", czyli bilet, który można wykupić na cały dzień podróżowania wszystkimi środkami komunikacji miejskiej, to wydatek prawie 13 funtów. 13 funtów na jeden dzień! A przy tak krótkim pobycie jak nasz to było najbardziej...