SoKo in style.

   Lato powoli się kończy, sezon wiosna-lato przechodzi w jesień-zima. W mijającym lecie na sklepowych półkach królowały różnorakie desenie, kwiaty, kropki, w przeróżnych konfiguracjach i odsłonach. Zresztą w nadchodzącej jesieni ten trend wcale nie przemija.   Użytkowniczki Instagrama kojarzą na pewno czerwoną sukienkę w białe groszki z falbankami, którą nosiło ostatnio mnóstwo it-girls i blogerek. Ja nie jestem fanką czerwieni, ba, nie mam w szafie ani jednej czerwonej rzeczy (wyjątek mogę zrobić dla bordo) więc kiedy zobaczyłam tą czarną, koszulową minisukienkę w gwiazdki zamiast kropek, wiedziałam. Musiała być moja.   W dodatku jest lekka, luźna i wygodna, a wiecie już, że wygoda w ubraniach jest tym, co cenię sobie bardzo mocno.   Gwiazdki na sukience podbiłam jeszcze gwiazdkami w kolczykach. Do tego boho warkocze, sznurowane klapki, no i moje cudowne, upolowane w TK Maxxie okulary przeciwsłoneczne. Voila! Elegancko ale z przymrużeniem oka. Tak lubię....

Dzisiejszy post będzie inny niż wszystkie dotychczasowe. To co tu napiszę nie będzie zwykłym opowiedzeniem o stylizacji, o tym jak i czemu ją skomponowałam. Oczywiście ubranie będzie grało w nim jakąś rolę, szczególnie na zdjęciach (dekolt na plecach tej koszulki jest trudny do przeoczenia), ale treść posta raczej o modę nie zahaczy.   Bardziej chciałabym skupić się na otoczeniu, w jakich znalazłam się podczas tych zdjęć. A otoczenie było niezwykle piękne, proste i wiejskie. I nie jest to miejsce wyjątkowe. Takich miejsc jest wszędzie mnóstwo. Rzecz w tym, żeby potrafić je dostrzec. I o tym właśnie chciałabym napisać coś więcej. Żyjemy w czasach kiedy trudno się zatrzymać, kiedy pęd życia zmusza nas do funkcjonowania na najwyższych obrotach bez chwili wytchnienia. Większość z nas pewnie jadąc tą drogą, którą widać na zdjęciach, narzekałaby jedynie na kurz i wyboje. A przecież ona jest niesamowicie urokliwa, piękna. I możemy czerpać tak ogromną przyjemność z samego sp...